MAŁY KSIĄŻĘ DZIECIOM, czyli... O CZYM ROZMAWIAJĄ KASIE?
Odsłona IV - Kasie rozmawiają o przyjaźni...
„Muszę znaleźć przyjaciół i nauczyć się wielu rzeczy”
Kasia Szkarpetowska - redaktor prowadzący Wydawnictwa UNITAS, o którym mówi: moje miejsce na ziemi :) Zakochana w ludziach i w swojej pracy. Dziennikarka, etyk, pedagog, manager marketingu. Doradca klienta biznesowego w zakresie kreowania marki i budowania pozytywnego wizerunku firmy. Współautorka książki "Rozmowy niecodzienne". Szczęśliwa i spełniona kobieta.
Kasia Borowska - nauczyciel z dwudziestoletnim stażem pracy. Od kilku lat pracuje na stanowisku dyrektora zespołu szkół. Jest absolwentką Studium coachingu Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej i Laboratorium Psychoedukacji w Warszawie. Jako mama trójki dzieci, w ramach Akademii Zdrowego Przedszkolaka pisze felietony, za pośrednictwem których dzieli się z innymi rodzicami swoimi doświadczeniami i obserwacją świata.
Kasia Szkarpetowska: Kiedy przychodzi przyjaźń, to co przynosi z sobą w darze?
Kasia Borowska: Najpierw powiem jak do mnie przychodziła, dobrze?
Proszę :)
Do mnie zawsze przychodziła niepostrzeżenie. Skromnie. Pukała do drzwi i wcale nie mówiła: „Oto ja, przyjaźń”. Pukała do drzwi i wchodziła delikatnie, starając się nie naruszyć moich granic. Kiedy przychodziła, nie było fajerwerków, nie grały fanfary. Jej imię poznawałam, kiedy upłynął czas i kiedy właśnie obdarowała mnie tym, co najważniejsze: zaufaniem, czasem, troską, swego rodzaju dystansem i oddaniem. Przyjaźń była i jest zawsze wtedy, kiedy jej potrzebuję i tam, gdzie jej potrzebuję. Potrafi też usunąć się na chwilę w cień, ale zawsze jest gotowa, by być, kiedy zawołam: „Potrzebuję Cię”. I wtedy zjawia się. I mi towarzyszy. Towarzyszy w doli i w niedoli. Osobiście uważam, że mam wiele szczęścia, ponieważ mam kilku prawdziwych przyjaciół.
„Pukała do drzwi (…), starając się nie naruszyć moich granic”. W jaki sposób mogą by to uczynić?
Mogłaby, ponieważ dopiero przychodziła. Jeszcze nie znałyśmy się. Często zdarza się nam naruszyć granice drugiego człowieka nie dlatego, że mamy złą intencję, ale zwyczajnie, jeszcze ich nie znamy. Dlatego potrzeba czasu, by relację nazwać przyjaźnią. Natomiast, by nauka granic drugiego człowieka była możliwa, wymaga to szczerości rozmowy, płynącej z obu stron, co wcale nie jest łatwe.
Parę lat temu miałam takie doświadczenie. Byłam u mojej przyjaciółki. Żartowaliśmy w większym gronie. W pewnym momencie Kasia, bo tak jej na imię, zareagowała na mój żart złośliwością. Poczułam, że coś jest nie tak. Na drugi dzień czułam ciężką atmosferę między nami. Zapytałam ją, o co chodzi. Powiedziała, bym więcej tak nie żartowała wobec niej, bo moje zachowanie ją dotknęło. Byłam zmieszana. Zwyczajnie zawstydziłam się i przeprosiłam. I obiecałam, że nigdy więcej... Niedawno wspominałyśmy to wydarzenie. Moja przyjaciółka powiedziała: „Powiedziałam Ci to wtedy, bo zależało mi na naszej znajomości”. Stawianie granic i ich poszanowanie to wcale niełatwa sztuka.
Powiedziałaś Kasiu, że do Ciebie przyjaźń przychodziła niepostrzeżenie, skromnie... Czy przyjaźń można przeoczyć, nie usłyszeć, gdy puka do drzwi?
Niestety, myślę, że istnieje taka możliwość. Czasami słuchamy, a nie słyszymy; patrzymy, a nie widzimy. To chyba podobnie jak z miłością, która przychodzi i nie pyta nas, czy jej chcemy. Od naszej uważności na drugiego człowieka zależy, czy ją przyjmiemy. Ja wiem, że czasami byłam nieuważna. Gdyby nie jej upór, mogłabym wiele stracić.
Pamiętam, że dosyć długo „wpadała” do mnie. Niby ot tak, na chwilkę, przy okazji, póki nie rozpoznałam jej imienia. Zastanawiam się, czy odeszła ode mnie kiedykolwiek.
I...?
Chyba nie. Zresztą, w mojej naturze jest iść, nie w jej. Jestem osobą, która ceni wolność, a co za tym idzie, nie obce jest mi ryzyko. Kiedyś napisałam, że jestem ptakiem, a mój przyjaciel przystanią. Przystań trwa. Dzięki temu zawsze mam tę pewność, że kiedy z jakichkolwiek powodów jej potrzebuję, wiem, pod jaki adres mogę przylecieć i odpocząć.
Kiedy studiowałam w Laboratorium Psychoedukacji, poznałam kolegę. Od początku lubiliśmy ze sobą przebywać. On był spokojny, opanowany, trochę małomówny. Moje na pozór przeciwieństwo. Wtedy uświadomiłam sobie, że abym mogła wchodzić na cienki lód na jeziorze, potrzebuję kogoś, kto stoi na brzegu i trzyma w pogotowiu grubą gałąź, by w razie czego mi ją podać.
Ładna metafora.
:) Moja przyjaciółka, która zawsze była i jest moją przystanią, powiedziała mi kiedyś, że czerpie ode mnie odwagę, siłę i wiarę do działania. Wymiana barterowa ;) Choć przyznaję, co samą mnie zaskakuje, że od jakiegoś czasu rozpoznaję w sobie również przystań dla ptaków. Coraz częściej to ja stoję na brzegu z gałęzią w ręku.
„Muszę znaleźć przyjaciół i nauczyć się wielu rzeczy” - oznajmił Mały Książę. Jak znajduje się przyjaciół? Jak pozwolić się znaleźć?
Nie bardzo potrafię odpowiedzieć na to pytanie. To przyjaźń za każdym razem znajdowała mnie. Jak pozwolić się znaleźć? Hmm... Pewnie coś robię, a czegoś nie robię, że przychodzi właśnie do mnie. A może Ty wiesz, co jak takiego robię, albo czego nie robię w tej kwestii? Kiedyś moja wieloletnia przyjaciółka, kiedy spytałam ją, dlaczego mnie wybrała, powiedziała: „Bo przy Tobie staję się lepszym człowiekiem”, ale nie rozwijałyśmy tego dalej. Ja uważam, że dzięki jej przyjaźni, to ja staję się lepsza. Wiele się od niej nauczyłam i uczę nadal. Ona ode mnie też, np. robić sobie makijaż :) Ode mnie dostała pierwsze cienie do oczu :) Ja od niej nauczyłam się, by nie plotkować.
No proszę, jaka ubogacająca wymiana :)
Od Ciebie, Kasiu, też wiele się uczę. Ty uczysz mnie zaufania i dyskrecji. Dziękuję przy okazji :)
A ja dziękuję Tobie. Kiedy odpowiadając, zapytałaś: A może Ty wiesz, co ja takiego robię?, pomyślałam, że właściwie nic nie musisz robić. JESTEŚ. To jest esencja. Czyli przyjaźń zajmuje w Twoim życiu miejsce ważne?
Bardzo. Przyjaźń to wytchnienie. To odpoczynek i możliwość bycia sobą w relacji z drugim człowiekiem. Przyjaźń jest nieodzownym elementem i składową mojego szczęśliwego życia.
Czegoś w przyjaźni szukasz?
Niczego nie szukam. Ona albo jest, albo jej nie ma. A jak już jest, to wystarczy.
Co przyjaźń „buduje”, co jest jej fundamentem?
Zaufanie i czas. Czas, który weryfikuje jej autentyczność, ale także czas, jaki jej poświęcamy. Przyjaźń potrzebuje uwagi.
Czym różni się przyjaźń od koleżeństwa?
Głębią i oddaniem. Przyjaźń to głęboka relacja. Koleżeństwo jest bardziej powierzchowne. Oparte na sympatii. Ono może przerodzić się w przyjaźń. Warto zdefiniować sobie słowo „przyjaźń”, by nie pomylić tych relacji. To pomaga uniknąć rozczarowań, jak również wskazuje, gdzie warto przyłożyć energię.
„Sądziłem, że posiadam jedyny na świecie kwiat, a w rzeczywistości mam zwykłą różę” - powiedział Mały Książę. Przyjmijmy, że nasz przyjaciel to jedyny na świecie kwiat, a zwykła róża to kolega/koleżanka, znajomy. Co, jeśli jedyny na świecie kwiat okaże się zwykłą różą, do tego kapryśną?
Wtedy możemy dostrzec, o ile starczy nam odwagi spojrzeć sobie w oczy, że inwestycja była zbyt pochopna, nietrafiona. Ale to nic złego. Wręcz odwrotnie. To okazja do zweryfikowania pojęcia „przyjaźń”. W końcu zbyt pysznym jest uczyć całe życie ze swoich studenckich notatek.
Doświadczyłaś kiedyś takiego rozczarowania?
Parę razy przeżyłam rozczarowanie tego typu. Tym bardziej cenię przyjaźń prawdziwą. Ostatnio powiedziałam do koleżanki: „Wiesz, wiele razy w życiu brakowało mi pokory i dlatego dostałam nieźle po nosie, by w końcu się jej nauczyć”. Ona na to: „Ja też, oj tak”. Ale i tak uważam, że warto pochylać się nad nowymi relacjami, nikogo z góry nie odrzucać, bo to lekceważenie i można stracić coś najpiękniejszego, zanim rozkwitnie i zamieni się w ten jedyny, niepowtarzalny kwiat.
Pokora w przyjaźni jest ważna?
Pokora jest ważna w życiu. Bez niej niewiele jesteśmy w stanie się nauczyć. Bez uczenia się, nie rozwijamy się.
Czy przyjaźń jest odmianą, formą miłości?
Ta, która przyszła do mnie, absolutnie tak! Od razu nasuwają mi się słowa św. Pawła, który mówi, że „miłość cierpliwa jest i łaskawa, nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą”, itd. Można czytać: Przyjaźń cierpliwa jest i łaskawa, nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą...
Jesteś, Kasiu, mamą trójki dzieci. Czy jesteś dla nich przyjacielem?
Ja nie jestem ich przyjacielem. Jestem ich rodzicem. W gabinecie pedagoga szkolnego widziałam taki napis: „Rodzic nie powinien być przyjacielem dziecka, tylko przyjacielskim rodzicem”. I chyba zgadzam się z tym.
Chyba?
Zmartwiłabym się, gdyby moje dzieci, zamiast budować przyjaźnie poza rodziną, przyjaźniłyby się ze mną. Zdecydowanie bardziej odpowiada mi bycie przyjacielskim rodzicem. Mam jednak nadzieję, że fakt mówiący o tym, że potrafię budować relację przyjaźni, wskaże moim dzieciom, że to możliwe, wartościowe i zwyczajnie dobre mieć przyjaciół.
cdn.
Czytaj też:
Odsłona V - Kasie rozmawiają o poszukiwaniach, marzeniach i wiecznym "apetycie na życie".
Odsłona II - Kasie rozmawiają o przywiązaniu, wolności i akceptacji.
Odsłona I - Kasie rozmawiają o byciu dzieckiem, relacjach dziecko-rodzic i świadomym rodzicielstwie.