Bezstresowe wychowanie – prawda i mity
Powszechnym, aczkolwiek absolutnie błędnym jest przekonanie, że wychowanie bezstresowe zakłada całkowitą i bezgraniczną tolerancję wobec dzieci, a co za tym idzie uleganie ich wszelkim zachciankom. W praktyce przekłada się na to na brak ingerencji rodziców w proces wychowania pociechy. Tymczasem idea wychowania bezstresowego jest zgoła inna.
Trochę teorii
Za twórcę koncepcji wychowania bezstresowego uważa się Benjamina Spocka, który postulował podmiotowe podejście do dziecka i podejście z większym szacunkiem do jego potrzeb i woli. Na naszym gruncie z powodzeniem realizował tę idee Janusz Korczak, prekursor praw dziecka, który mawiał „ nie ma dzieci, są ludzie, ale o innej skali pojęć i doświadczenia” oraz „dobry wychowawca …nie ciągnie a wznosi, nie dyktuje a uczy, nie żąda a pyta”.
Prawda i mity
Tak rozumiane wychowanie bezstresowe uwzględnia prawo dziecka do tego, by miało i mogło okazać, własne potrzeby, emocje i wolę. Rolą rodziców jest właściwie zrozumieć intencje i uczucia dziecka oraz wytłumaczyć mu i przekonać do zachowań, które z punktu widzenia dorosłych są dla malucha lepsze. Nie mamy, więc ulegać bezwarunkowo dzieciom, tylko słuchać i próbować je rozumieć, poznawać ich sposób widzenia i postrzegania świata, który jest niewątpliwie różny od naszego.
Traktując dziecko jak pełnoprawnego człowieka, gdy chcemy malucha skłonić by coś zrobił, musimy wytłumaczyć mu, dlaczego i przekonać do własnych racji. Jak mawiają pedagodzy wychowywać bezstresowo, to znaczy – po pierwsze tłumaczyć, po drugie tłumaczyć i po trzecie…tłumaczyć. Tylko tak wychowane dzieci, wyrosną na wolnych ludzi, którzy mają osobowość, własne zdanie i będą potrafili samodzielnie podejmować decyzje.
Wbrew powszechnemu przekonaniu i błędnym opiniom na temat wychowania bezstresowego, rola rodzica w tym modelu wychowawczym, jest dużo trudniejsza niż w klasycznym autorytarnym, bo wymaga od dorosłego sporej dozy cierpliwości, życzliwości, czasu, uwagi i żelaznej konsekwencji. Rodzic nie ma pozostawić dziecka samemu sobie, ale inspirować i pobudzać dziecko do poznawania świata. Ma być przewodnikiem, opiekunem i doradcą. To trudne, bo czasem trzeba też przyznać się do własnej niewiedzy, błędu lub zmienić plany uwzględniając potrzeby dziecka.
Najczęściej wytykanym błędem tego rodzaju wychowania jest fakt, że nie wpaja ono szacunku dla starszych. Wielu rodziców rzeczywiście popełnia klasyczny błąd myląc postawę partnerską, z rolą kumpla w relacji rodzic-dziecko. Tymczasem, dorosły z założenia, powinien być tu dla dziecka raczej przewodnikiem czy mistrzem, który nie oczekuje aprobaty dla roli jaką pełni, a zasługuje na szacunek, przez to jaki jest, przez to, co sobą reprezentuje.
Idea wychowania bezstresowego jest przeciwieństwem autorytarnego, konserwatywnego modelu, w którym to rodzic ma zawsze rację i może narzucać własną wolę dziecku, nad którym ma niezaprzeczalną władzę. Z punktu widzenia pedagogiki korczakowskiej takie „łamanie woli dziecka” jest niszczące dla jego osobowości i rzuca się cieniem na jego dorosłe życie. Nadmierna kontrola rodzicielska i ciągłe mówienie dzieciom, co wolno a czego nie wolno im robić, sprawia, że wyrastają na ludzi, którzy nie potrafią samodzielnie podjąć prostych decyzji.