Muszę to mieć! Czyli jak rozmawiać z dzieckiem o pieniądzach
Jak rozmawiać z dzieckiem o pieniądzach? Czy w ogóle trzeba? A jeśli tak, to jak mu wytłumaczyć, że nie stać mnie na każdą jego zachciankę? Czy da się to zrobić tak, aby w przyszłości dziecko samo rozsądnie potrafiło gospodarować własnymi pieniędzmi?
Sprawa nie jest taka prosta, bo co dla dziecka, które w sklepie widzi super zabawkę może oznaczać odpowiedź rodzica w stylu: „nie kupię ci, bo nie mam pieniędzy”? A za chwilę ten sam rodzic wyciąga banknot 100 złotowy i płaci w kasie za stos różnych rzeczy. Dla dziecka jest to sprzeczny komunikat, będący sygnałem, że jest oszukiwane. Dlatego należą mu się wyjaśnienia.
Z przedszkolakiem o pieniądzach
Dla dziecka w wieku przedszkolnym pieniądze są pojęciem abstrakcyjnym. Nie potrafi przeliczać zarobionych przez rodziców złotówek na konkretne przedmioty, które widzi w sklepie. Może być mu też trudno pojąć, dlaczego płacisz za coś, czego nie widać (prąd, czynsz). Czterolatkowi można już tłumaczyć wartość pieniądza, tłumacząc, że za monetę 2 złotową (którą wcześniej demonstrujemy) można kupić określoną rzecz, na przykład loda.
O pieniądzach poprzez zabawę
Wiadomo, że wiek przedszkolny to czas nauki przez zabawę, dlatego warto wykorzystać ten fakt i pokazywać dziecku, ile kosztują codzienne zakupy. A zrobić to można choćby przez zabawę w sklep. Zabawa ta doskonale pokazuje, że każda rzecz może mieć inną cenę, a człowiek nie ma tylu pieniędzy, by kupić każdą z nich. Dziecko zauważa, że zawsze musimy pomiędzy czymś wybierać.
Potrzeba czy zachcianka?
Od małego starajmy się uświadamiać dziecku, czym się różni potrzeba od zachcianki i którą z tych dwóch należy zaspokoić w pierwszej kolejności. Dobrze jest to zobrazować, biorąc kartkę papieru i dzieląc ją na pół. Po lewej stronie wypisujemy listę rzeczy, które są niezbędne (np. nowe buty na zimę), a po prawej te, które chcemy mieć. Tłumaczymy, że za te rzeczy, które zapisaliśmy po lewej stronie jesteśmy w stanie zapłacić, natomiast na te po prawej stronie może nam już nie starczyć pieniędzy. Możemy dodać, że zachcianki są czymś ekstra, czyli mogą być spełniane tylko od czasu do czasu, bo gdybyśmy tylko za nie płacili, to na to, co faktycznie potrzebne, nie mielibyśmy już dość pieniędzy.
Stałe zasady i konsekwencja
Przypomnijmy, iż małe dzieci potrzebują pewnych i stałych reguł. Jeśli potrafiliśmy wypracować z dzieckiem fakt przystosowania się do narzuconego porządku dnia, powinniśmy również zadbać o to, aby dziecko przyzwyczaiło się do tego, że zabawka, czy inna zachcianka jest kupowana np. raz w miesiącu lub raz w tygodniu (w zależności od naszych możliwości i rodzaju kupowanych dziecku rzeczy). Dzięki temu ograniczamy możliwość wymuszania przez dziecko kolejnej rzeczy. Wystrzegajmy się spontanicznych prezentów, bo akurat mamy dobry humor czy zostało nam więcej pieniędzy niż myśleliśmy. Wyjątkiem może być upominek w odpowiedzi na jakąś specjalną okazję czy docenienie dziecka za coś szczególnego. Postępując konsekwentnie w taki sposób, dajemy dziecku szansę zapamiętania chwili, kiedy dostaje coś upragnionego i docenienia tego wydarzenia. Gdy dorośnie, łatwiej mu będzie powstrzymywać się przed spontanicznym i nieprzemyślanym zakupem, nauczy się oczekiwania i rozsądku w podejmowaniu decyzji zakupowych.
Eliminacja pokus
Dobrze wiemy, że czego oko nie widzi, tego sercu nie żal. Zatem jeśli nie ma konieczności wychodzenia z dzieckiem na każde zakupy, to z pewnością pomoże to nie tylko naszemu portfelowi, ale i samemu dziecku. Ważniejsze niż kolejna rzecz będzie uświadomienie dziecku, że aby się dobrze bawić, wcale nie potrzeba mieć wielu zabawek. Pokaż, że nie wszystko można kupić za pieniądze. Wspólnie spędzony czas i kreatywna zabawa są bezcenne i dają dużo więcej frajdy niż najdroższy gadżet.
Autor: Marta Cygan, psycholog, zespół Akademii Zdrowego Przedszkolaka