Melasa, ksylitol, stewia - a może zdrowy rozsądek?
Kiedyś mówiło się, że cukier krzepi. Rodzice podawali płaczącym dzieciom kostki cukru do ssania lub dopajali je wodą osłodzoną cukrem, myśląc że cukier jest niezbędną substancją w żywieniu maluchów i jego podawanie przyniesie same korzyści. Dzisiaj, w dobie mody na zdrowe odżywianie i racjonalny styl życia, lansuje się zupełnie inne produkty słodzące, odrzucając zwykły cukier. Najbardziej popularne są: ksylitol, stewia oraz melasa. Czy faktycznie warto je stosować?
Stewia i ksylitol – zdrowe zamienniki?
Chociaż nazwy mogą brzmieć dość obco lub kojarzyć się ze sztucznymi środkami słodzącymi, nic bardziej mylnego. Stewia i ksylitol to związki zupełnie naturalne, pochodzenia roślinnego.
Stewia to roślina z rodziny astrowatych, występująca na terenach Ameryki Północnej i Południowej. Charakteryzuje się bardzo intensywnym smakiem słodkim, dzięki zawartości w liściach, łodydze, korzeniach i kwiatach glikozydów stewiolowych. Liście stewii są około 250-300 razy słodsze od klasycznego cukru. Warto podkreślić, że stewia praktycznie nie dostarcza kalorii, czego nie można powiedzieć o białym cukrze. Ze względu na specyficzną budowę chemiczną, stosowanie stewii nie powoduje próchnicy ani nie podnosi poziomu glukozy we krwi. Wydaje się, że stosowanie stewii przynosi same korzyści. Dotychczas przeprowadzone badania potwierdzają bezpieczeństwo używania tej roślinki przez dorosłych i dzieci, a jednak nowe Rozporządzenie Ministra Zdrowia (tzw. sklepikowe) nie dopuszcza jej do stosowania w placówkach oświatowych.
Ksylitol to cukier pozyskiwany naturalnie z brzozy. Jego słodycz przyrównuje się do słodyczy klasycznego cukru, jednak kaloryczność jest zdecydowanie niższa! Badania wykazały, że cukier ten działa pozytywnie na układ immunologiczny, zapobiega również powstawaniu próchnicy. Poleca się go dla osób, które mają problem z tolerancją glukozy - nie powoduje wzrostu stężenia cukru we krwi bądź odchudzających się. Należy jednak uważać przy stosowaniu ksylitolu u dzieci, gdyż działa on lekko przeczyszczająco. Dzieciom do 3. roku życia, nie poleca się go podawać, a starszym należy wprowadzać do diety stopniowo. Dawka, która jest bezpieczna i nie powoduje skutków ubocznych to 3 łyżeczki dziennie.
O melasie słów kilka
Produkt odpadowy przy produkcji cukru spożywczego to właśnie melasa. W swoim składzie ma trochę sacharozy (40-50%) i sporo wartościowych substancji – wielocukry, mikroelementy (szczególnie dużo żelaza) i związki nieorganiczne hamujące wzrost patogennych mikroorganizmów. Na rynku dostępna jest melasa karobowa, trzcinowa i buraczana. Melasa ma korzystny wpływ na układ odpornościowy – wzmacnia i zapobiega rozwojowi infekcji. Może być podawana dzieciom i nie powoduje efektów ubocznych.
Wydawać by się mogło, że zamiana cukru klasycznego na jeden z powyższych zamienników to świetny pomysł…
Jest jedno „ale”
Z jednej strony używanie słodzików zamiast cukru to zdrowszy wybór, a z drugiej to nadal nieprawidłowe kształtowanie nawyków żywieniowych. Stosowanie „zdrowszych” substancji słodzących bez umiaru ma swoje konsekwencje, o których powinniśmy pamiętać.
Dosładzając (czy to cukrem, czy stewią), uczymy dzieci, że artykuły żywnościowe są słodsze niż w rzeczywistości (pamiętajcie, że część produktów jest naturalnie słodka!). Nie pokazujemy im prawdziwego smaku produktów, ale polepszony, słodszy czyli nieprawdziwy. W ten sposób przyzwyczajamy je do preferencji smaku słodkiego. W konsekwencji nasze maluchy będą domagały się dosładzania, bo tylko wtedy będzie im smakowało.
Oczywiście, nie uważamy, by stosowanie naturalnych słodzików (albo nawet cukru) było całkowicie zabronione – wszystko jest dla ludzi (małych i dużych). Warto jednak kierować się zdrowym rozsądkiem. Gdy potrawa tego naprawdę wymaga – dosłodźmy, najlepiej wybierając jakiś bardziej wartościowy zamiennik cukru. Pamiętajmy jednak, że część napojów i produktów w ogóle nie wymaga dosłodzenia - albo są słodkie z natury, albo posiadają dobry smak i aromat, który słodki smak tylko zepsuje. Pokażmy naszym dzieciom prawdziwy smak żywności, przyzwyczajmy do tolerowania także innych smaków – kwaśnego czy gorzkiego. Nie kreujmy sztucznie ich preferencji smakowych, ale pokazujmy zdrowe wybory. Zobaczycie, że to zaowocuje w przyszłości :).